Dzień w szkole minął zaskakująco
szybko, ale może dlatego, że denerwowałem się z powodu pierwszego
dnia w pracy, który zaczął się wcale nie najgorzej. Musiałem
przez godzinę obserwować moją nową znajomą Steel, która miała
pracować w tych samych godzinach co ja, aby załapać o co mniej
więcej chodzi. Dziewczyna była bardzo miła i z chęcią pomagała
mi we wszystkim. Razem zdarzało nam się wybuchać śmiechem,
spowodowanym moimi pomyłkami. Dowiedziałem się, że ma 17 lat i
mieszka po drugiej stronie miasta. Lubiła taniec, co było związane
z muzyką, więc znaleźliśmy z łatwością wspólny język. Innymi
słowy, praca w KFC była obdarzona samymi plusami, chociaż...
jedynym minusem były niepasujące mi kompletnie, koszulki firmowe.
Tak jak obiecał, pod koniec mojej pracy, przez szklane drzwi wszedł
czerwonowłosy chłopak. Gdy tylko dostrzegłem go w tłumie, moją
twarz rozpromienił szczery uśmiech. Spojrzałem szybko na zegarek i
stwierdziłem, że będzie na mnie czekać pół godziny. Stałem
akurat przy kasie, więc gdy nasze spojrzenia się zetknęły stanął
na końcu kolejki prowadzącej do mnie...
- Dzień dobry, co panu podać? -
spytałem, odsłaniając zęby, gdy tylko odchodził klient przed
nim.
- No nie wiem... poproszę dwa Zingery.
- odpowiedział po namyśle, mrugając do mnie porozumiewawczo.
Dostrzegłem kontem oka, że Steel
przygląda mi się ze zdziwieniem. Wstukałem w kasę fiskalną nazwę
zamówienia i spojrzałem na cenę.
- Należy się pięć, siedemdziesiąt
osiem. - powiedziałem.
- Proszę. - powiedział, podając mi
banknot dziesięciodolarowy.
Oddałem mu resztę i paragon,
dostrzegając na jego twarzy łobuzerski uśmieszek. Zachowywał się
jakby próbował mnie poderwać, co tylko mnie rozbawiło.
- Zaraz podaje. - powiedziałem,
odwracając się.
Przygotowując zamówienie minąłem
się z szarooką dziewczyną. Po chwili podeszła do mnie,
prawdopodobnie po to by zrealizować swoje zamówienie. Nachyliła
się ku mnie i spytała niepewnie.
- Czy ten facet nie jest trochę
dziwny?
- Czemu tak uważasz? - zapytałem,
powstrzymując się od śmiechu i nakładając zamówione kanapki do
opakowania.
- Bo to wygląda, jakby on z tobą...
flirtował. - powiedziała tonem, jakbym zupełnie tego nie zauważał.
Nie mogąc się powstrzymać, zacząłem
chichotać.
- To mój przyjaciel. - powiedziałem,
uspokajając się.
Dziewczyna przez chwile stała
zastanawiając się nad tym. Na jej czole pojawiła się zabawna
zmarszczka, jakby to wszystko uważnie analizowała. Po chwili
spojrzała na mnie, zarumieniła się i uśmiechnęła.
- Przepraszam. Myślałam, że to jakiś
psychopata. - powiedziała.
- W zasadzie to się bardzo nie
pomyliłaś. - rzuciłem, wracając do lady z Zinger'ami.
Usłyszałem za sobą dźwięczny
śmiech dziewczyny.
- Oto pana zamówienie. - powiedziałem,
podając nieduży pakunek Gerardowi.
- Dziękuje. - powiedział, puszczając
do mnie perskie oko.
- Smacznego. - dodałem, odprowadzając
go wzrokiem, gdy odchodził.
Reszta czasu minęła stanowczo zbyt
wolno. Gdy dobiegła końca ostatnia minuta, szybko zmieniłem
koszulkę na mój zielony t-shirt. Narzuciłem jeszcze na plecy
skórzaną kurtkę i wyszedłem z zaplecza.
- Hej. - powiedziałem podchodząc do
czerwonowłosego.
- Cześć. - odpowiedział wstając i
podając mi opakowanie, które sam wcześniej mu dawałem.
Sądząc po jego masie nie było puste.
- Wielkie dzięki. - powiedziałem,
domyślając się dla kogo był przeznaczony drugi Zinger.
- Nie ma za co. - odpowiedział,
odsłaniając lśniące zęby.
Zjadłem kanapkę po drodze,
opowiadając mojemu towarzyszowi o pierwszym dniu w pracy.
- Więc w sumie nie było tak źle. -
podsumowałem. - Jestem ci dozgonnie wdzięczny za to, że mnie tu
przywlokłeś.
- Nie ma sprawy. - mruknął. - Może
pójdziemy do mnie? Wypożyczyłem ten nowy horror „Dama w czerni”.
Wyraźnie się ożywił, gdy pokiwałem
głową. Dotarliśmy do jego kanapy dość szybko. Przygotował do
picia Cole i jakieś chipsy. Zanim włożył film do odtwarzacza
spojrzał na mnie przeciągle. Dostrzegłem w jego bursztynowych
oczach coś dziwnego. Przyglądał się mi jakby próbował podjąć
jakąś decyzje. Gdy kąciki jego ust uniosły się lekko, ponownie
pojawiło się owe, dziwne uczucie, dręczące mnie poprzedniego
dnia. Chłopak w końcu odtworzył horror i zajął miejsce obok mnie
z pilotem w ręku. Całą moją uwagę zajmowało to podejrzane
uczucie, co nie pozwalało mi zbytnio zwracać uwagę na film.
Odwróciłem głowę by dostrzec wyraz twarzy chłopaka. Wpatrywał
się w ekran z wolną ręką za moimi plecami, położoną na oparciu
siedzenia. Przejechałem wzrokiem po jego oczach, nosie, aż wreszcie
zatrzymałem się na jego ustach... Były pełne i miały
niespotykany, malinowy kolor. Zdawały się być niesamowicie
delikatne. W pomieszczeniu zrobiło się dziwnie gorąco, jakby ktoś
podkręcił ogrzewanie. Odchrząknąłem, ponieważ nagle zaschło mi
w gardle. Chłopak odwrócił wzrok i zawiesił go na mojej twarzy.
Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że miałem wrażenie, że
doskonale wie co dzieje się w mojej głowie.
- O czym myślisz? - spytał.
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Może po
prostu, nie chciał żebym domyślił się, że jest jasnowidzem?
- O... - musiałem się chwilę
zastanowić, żeby dobrać odpowiednie słowa. - O tobie. -
dokończyłem, czując jak na moją twarz wstępują rumieńce.
- A dokładniej? - ciągnął,
nachylając się odrobinę w moją stronę.
Wciąż nie odrywał od moich oczy
spojrzenia. Przez chwilę nie mogłem nic wykrztusić. Czułem się
jak kretyn.
- Zastanawiam się nad tym co do ciebie
czuję. - wyznałem w końcu.
Spuścił nagle wzrok, a jego twarz
posmutniała. Spojrzał tępo w ekran telewizora na którym znajdował
się Daniel Radcliffe, wystylizowany na postać z około
dziewiętnastego wieku.
- A co czujesz? - spytał, obojętnie.
Przez dłuższy czas milczałem,
próbując sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Gdy znów na mnie
zerknął jego złote oczy były dziwnie puste. Jego wzrok sprawił,
że pospieszyłem z odpowiedzią.
- Bardzo cię lubię... - nie
zareagował, jakby właśnie tego się spodziewał. - I jest coś
jeszcze... - dodałem ciszej.
Znów wbił we mnie spojrzenie. Było
ono pełne nadziei i oczekiwania, a jego tęczówki błyszczały.
- Tego
nie da się tak po prostu powiedzieć... - zacytowałem jego własne
słowa.
-
Spróbuj mi to pokazać. - szepnął, tak samo jak ja w tamtą
pamiętną noc.
Było
to wtedy, gdy po raz pierwszy tak naprawdę się całowaliśmy. Gdy
przypomniawszy sobie co wtedy czułem, niespodziewanie mnie olśniło.
-
Jesteś pewien? - spytałem.
Zmarszczył
brwi i pokiwał twierdząco głową. Do mojej głowy w końcu
dotarło, czym było owe dziwne uczucie. Czułem to od dłuższego.
Nawet podejrzewałem co to, jednak sam przed sobą bałem się do
tego przyznać. Nachyliłem się lekko tak, że nasze twarze dzieliło
kilka centymetrów. Poczułem na swojej twarzy jego ciepły oddech.
Oprałem dłoń na jego torsie i musnąłem jego usta swoimi.
Usłyszałem jak cicho mruczy, mrużąc oczy.
-
Jesteś pewien, że właśnie tego chcesz? - zapytał.
Jego
oczy przysłonięte wachlarzem gęstych rzęs, wyrażały niepewność,
jakby się wahał.
-
Tylko jeśli ty jesteś. - mruknąłem, zbliżając się do niego.
Najwyraźniej
zniecierpliwiony, nachylił się do mnie i wplótł palce w moje
czekoladowe włosy. Nasze usta znów połączyły się ze sobą.
Czułem jak stopniowo jego ciało napiera na moje. Temperatura, znów
uniosła się gwałtownie, sprawiając, że w kurtce było mi za
gorąco. Zsunąłem ją z ramion i odrzuciłem w bok. Zarzuciłem
ręce na szyję chłopaka. Dzielący nas materiał zaczął mi
niemiłosiernie dokuczać. Zacząłem pokrywać pocałunkami policzek
chłopaka, a następnie jego szyję, schodząc stale w dół. Nagle
oderwały mnie od tego słowa, których nigdy bym się nie
spodziewał.
-
Kocham cię... - szepnął mi do ucha Gerard.
Nie
wiedziałem, czy zdobędę się na odpowiedzenie. To co powiedział
sprawiło mi ogromną przyjemność, bo tym uczuciem, które chodziło
za mną jak cień było pożądanie. Nie mogłem tego przed sobą
ukrywać, pragnąłem go...
-
Też cię kocham... - zamruczałem.
Objąłem
go jeszcze ściślej i przycisnąłem twarz do jego rozgrzanej
piersi...